Modlitwa za zmarłych, potęgą nadziei!

Aktualności

 

Modlitwa za zmarłych, potęgą nadziei!

    Ksiądz Mariusz Bernyś jest kapelanem Szpitala Klinicznego przy ul. Banacha w Warszawie. Każdego dnia i każdej nocy spotyka się ze śmiercią swoich podopiecznych. Pomimo ogromu bólu i lęku, które sprawia mu przyglądanie się ich cierpieniu, z całego serca pragnie pomóc im przejść na tę drugą stronę; pragnie ze słowami modlitwy na ustach pomóc przeprowadzić dusze chorych do życia wiecznego. Swoje trudne doświadczenia przedstawił w wielu książkach. Jedną z nich jest „Potęga nadziei”. To w niej w poruszający sposób opisuje trud pogodzenia się ludzi ze śmiercią i jednocześnie pokazuje jak wielki wpływ na sposób ich odchodzenia miała modlitwa. Jako czciciel i propagator kultu Bożego Miłosierdzia ma zwyczaj obdarowywania chorych obrazkiem Jezusa Miłosiernego. Wielu pacjentów nauczył modlić się Koronką do Miłosierdzia Bożego, także tych uznających się za niewierzących, mając ogromną nadzieję w stwierdzeniu, iż miłosierdzie Boga jest dużo większe niż nasz grzech i dotykające nas cierpienie. Pewnego razu zapytany w jednym z wywiadów o sens modlitwy za zmarłych odpowiedział tak:

   „Nasi bliscy zmarli najbardziej potrzebują naszej modlitwy. Dlatego dzień bez modlitwy za zmarłych jest w dużym stopniu dniem straconym. Ludzie pytają, co mogę zrobić dla bliskiej osoby, która już odeszła. Tylko modlitwa, msza święta, odpusty, uczynki miłosierdzia mogą realnie pomóc im w osiągnięciu szczęścia wiecznego. Wielu ludzi dzisiaj odchodzi od wiary, nie modli się też za dusze zmarłych. W tej walce duchowej, jaka toczy się we współczesnym świecie, jest to wielki dramat. Takie odchodzenie od tradycji chrześcijańskiej na różnych płaszczyznach jest bardzo bolesne…”.  W tym prawdziwym, choć bolesnym obrazie przedstawionym przez księdza Bernysia jest zarówno nauka jak i ostrzeżenie dla nas…

   Tradycja Kościoła od wieków zachęcała do modlitwy za zamarłych. Pierwsze wzmianki na ten temat sięgają trzeciego wieku przed Chrystusem. W drugiej Księdze Machabejskiej możemy przeczytać, jak Juda Machabeusz sprawił, że złożono ofiarę przebłagalną za zabitych, aby zostali uwolnieni od grzechu (2 Mch 12,45). Między innymi również ten wspomniany powyżej fragment pochodzący ze Starego Testamentu stanowi podstawę do wiary Kościoła w istnienie czyścica. Stąd też sens modlitwy za zmarłych opiera się na prawdzie o obcowaniu świętych oraz na prawdzie o trzech Kościołach: pielgrzymującym, oczyszczającym się i triumfującym. O modlitwie za zmarłych mówili także Ojcowie Kościoła tacy jak: Św. Augustyn, Św. Tomasz czy św. Jan Chryzostom. Na kartach Nowego Testamentu Św. Paweł w Pierwszym Liście do Koryntian pisze o chrzcie za zmarłych, który jest jakąś formą pomocy dla nich (1 kor 15, 29).

   Warto też wspomnieć, że zachowało się wiele nagrobków wczesnochrześcijańskich, na których są wypisane modlitwy za zmarłych. Takich przykładów można by mnożyć wiele. Niewątpliwie dusze pozostające w czyśćcu, czyli oczekujące na przejście do radości wiecznej w niebie, nie mogą już nic dla siebie uczynić. Dlatego tak wielka rola i nadzieja jest w nas wiernych, czyli w Kościele pielgrzymującym, który poprzez modlitwę może nieść ulgę i przyspieszyć drogę do wiecznej chwały wszystkim zmarłym.

   Warto w te wszystkie chrześcijańskie praktyki z całą siłą włączyć najmłodsze pokolenie Polaków. Nawiązując do słów ks. Bernysia, warto własnym przykładem pokazać naszym dzieciom, że modlitwa, udział w Eucharystii, a także uczynki miłosierdzia stanowią bezcenny dar dla dusz bliskich nam osób, tych, których kochaliśmy; którzy kochali i nas oraz czynili nam dobro. Dlaczego wiec tego dobra nie oddać im poprzez modlitwę? Jest jeszcze jeden, bardzo prozaiczny powód, dla którego warto modlić się za zmarłych oraz włączyć w tę praktykę młode pokolenie. Sam Jezus powiedział: „Wszystko więc, co byście chcieli, żeby Wam ludzie czynili, i wy im czyńcie!” (Mt 7,12). Przecież nie ma drugiej tak pewnej rzeczy, jaka nas spotka w życiu, jak śmierć. Każdy z nas prędzej, czy później będzie musiał przejść przez tę bramę prowadzącą z życia ziemskiego do wieczności. Kto wie czy i my nie będziemy potrzebować wstawiennictwa naszych bliskich na ziemi? /myślę, że na pewno/.

   W te dwa pierwsze dni listopada wspominamy dusze zmarłych. Pierwszego dnia modlimy się do Wszystkich Świętych Kościoła, nie tylko tych oficjalnie wyniesionych na ołtarze, ale również do tych, pośród których mogą być nasi krewni, rodzice, dziadkowie, znajomi, o czym my nawet nie wiemy i pragniemy prosić ich by wstawiali się za nami u Boga.

   Drugiego dnia pochylamy się nad grobami zmarłych, których droga do świętości jeszcze trwa…. Realizując przykazanie miłości jesteśmy wezwani pamiętać również o tych, których nie znaliśmy, o których nikt nie pamięta: tych, którzy walczyli za naszą wolność; którzy stracili życie z powodu religijnych prześladowań, czy tych, którzy ponieśli śmierć służąc innym.

  To niezwykły czas, w którym współpracując z Bożą łaską możemy uczynić niezwykłe rzeczy. Choć trudno objąć to ludzkim umysłem naprawdę możemy niewielkim wysiłkiem tak wiele ofiarować duszom zmarłych. To my dla nich jesteśmy „potęgą nadziei”, światełkiem w tunelu, zbliżającym ich do upragnionego celu. Jakaż musi być radość Boga i świętych, kiedy kolejna dusza zajmuje mieszkanie, które przygotował nam niegdyś sam Jezus Chrystus…